Akt III


Akt 3


Scena 1
Występują: Amina, Olek, Dzika Banda

     Wchodzę na halę, a tam totalny rozpierdziel. Ojciec trener wykłóca się o coś ze swoją córką, Kubiak ujeżdża Bar(tm)ana, siedząc mu na plecach i tłukąc po głowie pachołkiem.
- Co tu się, kurwa, dzieje?! - wrzeszczę kulturalnie, a oni zatrzymują się i wlepiają we mnie swoje ślepia. Czyżby
nie spodziewali się po mnie tak wyszukanego języka?
- Amina! Łap! - Andrea rzuca do mnie gwizdek - Wiesz, co robić, prawda?
Nie czeka nawet na moją reakcję, łapie Rudą za rękę i ciągnie ją do wyjścia. A ja stoję, trzymając w dłoni czarny gwizdek i patrząc na niego wielkimi oczyma. Że niby ja mam poprowadzić im rozgrzewkę?!
- Aminuś - Winiar zaczyna mrugać mi przed nosem - A może by tak...
- Niee, kochany, na ładne oczka to ty mnie nie weźmiesz.
- Mogę ja?! - nie wiadomo skąd obok mnie pojawia się Olek i robi minę identyczną, jak ojciec.
- A potrafisz?
- No pewnie - mówi z dumną miną, po czym bierze gwizdek i w niego dmucha. Dzika Banda zatyka sobie uszy, a ja parskam śmiechem - Biegać! Biegać! – wrzeszczy, a ja zaczynam się poważnie zastanawiać nad tym, czy on jednak nie jest tym szatańskim pomiotem, o którym wspominała Babka ze wścieklizną.
- No nie zdzierżę - jęczy Winiarski z niedowierzaniem - Własny syn!
Siadam na środku parkietu, Olek ładuje się mi na kolana i co chwilę wymyśla nowe dziwne i dziwniejsze ćwiczenia. A gdy siatkarze są w trakcie "jeżdżenia" taczkami, na halę wracają Ines i Andrea. Ich miny są bezbłędne. Zwłaszcza, gdy zauważają mały karambol, na dnie którego leży Kurek i dziko macha łapami.


    Scena 2



Występują: Ines, tatko AA, Rucio i Nurek

        Ten trening to jakiś istny pierdolnik jest. A podobno tatko AA potrafi utrzymać dyscyplinę. Widać, jest to fakt lekko naciągany. Podchodzę do niego z uśmiechem aniołka. Siadam na ławce i obmyślam, jak go uświadomić. Idea sama mi wpada do głowy.
 - Tatoo - przeciągam ostatnią głoskę.
 - Słucham? - odwraca się w moją stronę i chyba tego żałuje, bo dostaje z piłki od Druciaka. - RUCIAK!
      Dostaję ataku śmiechu, patrząc, jak Michał pokornieje i robi minę zbitego psa, spleniąc:
  - Ale ja nie chciałem, tleneze.
  - Odejdź, zanim ci wymyślę jakąś karę... - tata jest w stanie małego zdenerwowania.
  - Normalnie, już dawno byś to zrobił - mówię cicho.
  - Ines, ty  się nie udzielaj - syczy Rucek. Tak, ja też go polubiłam od pierwszego wejrzenia.
  - Ależ, czy ja coś mówię?
  - Michał, dwanaście okrążeń. Migiem - coś długo nad tym myślał.
     Chwila namysłu i zaczynam od nowa.
 - Tato?
 - No słucham.
 - Co byś powiedział, jakbym ścięła włosy na zero?
 - Oszalałaś?!
 -  Nie.
 - Nie ma mowy!
 - Owszem, jest. Właśnie o tym mówimy!
 - Nie, nie zgadzam się!
      Rzuca gwizdek Aminie, ktora chyba właśnie weszła i wyciąga mnie z hali.
 - Ines, przestań w końcu mnie doprowadzać do szoku tymi swoimi pomysłami - mówi spokojniej.
 - Ale dlaczego? To jest faaajne.
 - Bo już  nawet nie mam jak osiwieć! A włosy mi jeszcze miłe.
      Wchodzę na halę i widzę, jak ten baran Kurek wyczołguje się spod jakiegoś karambolu. Zabiera sobie spokojnie piłkę i serwuje prosto we mnie! Ma szczęścia, że się zasłaniam, bo byłoby z nim źle. SPoko. Rozumiem, że on jest w szoku po tej całej Bercie, ale czy musi serwować piłkę jakieś 120/h i to w poprzek sali?! Mówiłam, że baran. Zaraz mu się dostanie.
  - Kurek, kurwa jego mać! Dlaczego próbujesz mnie zabić piłką?!
  - A co? - pyta zaczepnie.
  - A to - odchodzę kawałek, biorę piłkę od Ziomka i serwuję mu w twarz. - Radzę uważać.


Scena 3
Występują: Amina, Olek, Michał
     Biegnę korytarzem, dysząc ciężko. Ten wariat, Pit, stwierdził, że musi się na mnie zemścić za ten trening. Już, już prawie mnie miał, ale mu zwiałam. A on zaplątał się w swoje długie nogi i gdzieś tam leży. Chociaż teraz już się pewnie pozbierał i mnie goni. Więc muszę się schować.
    Łapię za klamkę pierwszych napotkanych drzwi i wpadam do środka, zamykając je za sobą tak cicho, jak to możliwe. Staję na środku pokoju i opieram dłonie na kolanach, próbując złapać oddech. I gdy już prawie mi się to udaje, z łazienki wychodzi Winiarski w samym ręczniku na biodrach. Z mokrymi włosami i spływającymi po torsie kroplami wody.
- O mamusiu – wzdycham, po czym najnormalniej w świecie mdleję. Chociaż mdleję z tym przypadku to za duże słowo. Osuwam się po prostu na podłogę i tyle.
- Amina! – czuję, ja Michał przyklęka obok mnie i dotyka dłonią mojego policzka – Amiś, no nie rób mi tego, obudź się!
      W zasadzie, to mogłabym się odezwać, albo chociaż zamrugać. Wolę jednak obserwować go spod na wpół przymkniętych powiek i śmiać się w duchu z jego przerażonej miny. Nie przewiduję jednak jednego…
Winiarski odchyla moją głowę lekko do tyłu i dotyka moich ust swoimi. Nie, nie całuje mnie, to mi bardziej wygląda na sztuczne oddychanie.
- Mmm – mruczę, dając znak, że jednak żyję. A on zamiast się odsunąć, przysuwa się do mnie bliżej. Kładzie dłoń na moim policzku i…
- Tato! Nie gryź mojej żony! No tato, noo!!
      Michał odskakuje ode mnie jak poparzony, lądując pomiędzy stolikiem a łóżkiem. Minę ma tak przerażoną, że mało brakuje mi do parsknięcia śmiechem.
- Co robiliście? – pyta Olek z zaciekawieniem na buzi aniołka.
- Myy… - mruczy Michał, patrząc na mnie błagalnie.
- Nic takiego, mój mężu – uśmiecham się do Olka szeroko – Przejdziemy się? – pytam, a on zapomina o swoim pytaniu, łapie mnie za rękę i podskakując, wyciąga mnie z michałowego pokoju

Jedna druga T&T jest geniuszem i się kontuzjowała... Dlaczego znalazła czas i dodaje akt.
Cieszymy się bardzo, że się wam podoba.
Ale od przyszłego tygodnia naprawdę nie wiemy, jak z dodawaniem...
Pozdrawiamy, [T&T] 

8 komentarzy:

  1. Stado pawianów z Kurkiem na czele:). Winiar jak się zorientował, że Amina nie potzrebuje sztucznego oddychania chyba miał w planie coś zupełnie innego. Niestety jego własny syn go spacyfikował!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie początek jest dla mnie najlepszy i prawie spadłam z krzesła, tak się śmiałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Michał Oliemu z czystej troski chciał żonę sprzed nosa sprzątnąć, ale jak to dobry przyszły mąż, Olek ma wspaniałe wyczucie czasu i wszystko przerwał :D
    I biedny Kuraś ;P
    Dziewczyny, ubóstwiam was :D
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No to Oli nie źle dał wycisk własnemu ojcu. Mina AA bezbłędna gdy zobaczył co się dzieje gdy go nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie gryź mojej żony hahaha wyczuwam konflikt interesów na linii Olie-Michał. Chyba upatrzyli sobie tą samą kobietę :D trolololo :D
    No a Andrea też przyszalał, żeby nie mógł ogarnąć kilku facetów.
    Dziku na Zbyszku rządzi hahahahahah
    No dziewczyny, na takie atrakcje mogę czekać :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Padłam! Oczywiście ze śmiechu. Wyobrażam sobie jak siatkarze robią taczki, w ogóle mały Winiarki, rozwala system! Chcę więcej!!
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie przez głowę Michała przeleciało zdanie "I ty Brutusie przeciwko mnie?". Mi też się wydaje, że on dobrze wiedział o tym, że Amina nie potrzebuje resuscytacji. No i stało się. Jego własny syn przeszkodził mu w tak ważnej czynności. No Oli, nie spisałeś się u taty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteście naprawdę bezbłędne! Tyle śmiechu, co ja znajduję w tym opowiadaniu dawno podczas lektury nie miałam. A Oliwier każący ojcu nie gryźć żony to w ogóle jest już mistrzostwo. Z niecierpliwością czekam na kolejny akt. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń