Scena 1
Występują: Ines, Kurek (Ciapek), Jarosz
Po dwugodzinnej zażartej dyskusji z Łukaszem, udało
nam się dojść do porozumienia i wybieramy się na spacer jutro wieczorem.
Jeszcze nie wiem, czy to spacer spacer, czy też spacer randka… Pewnie dowiem
się w najbliższym czasie. Zostałam wypuszczona z pokoju rozgrywającego, więc
idę powoli korytarzem do swojego lokum, gdy mija mnie Igła z kamerą, chyba
nigdy się z nią nie rozstaje.
- Co to się dzieje? – pytam, patrząc, jak próbuje
wyregulować oddech.
- Noo, wiesz… Jarosz podłapał, jak mówiłaś kiedyś o
Kurku Burek. I… trochę to przekształcił.
- Jak? – dziwię się.
- Ciapeeeeek! Ciapuuuuuś! Chodź tu, grzeczna psinka,
no chodź do pana! – słyszę głos Rudego, który zbliża się do rogu korytarza.
Przebiega obok mnie i zaraz za nim robi to goniący go Kurek.
Są takie momenty, gdy wolę nie wiedzieć co oni
knują. I dlaczego. Lepiej, żeby tata nie usłyszał, że jego głównym atakującym
jest pies, bo zwierzyńca to ja tu nie chcę. Jest już przecież Wrona, mój Puszek
i Skarbuś Aminy. Oraz jeszcze Bociek. No, to bardziej jakaś ptaszarnia. Tylko
się Puszek wyłamał. Chociaż przy tym grandziole, to ja nie wiem, czy niedługo
nie zacznie ćwierkać… Apropos mojego Puszka… chyba muszę iść sprawdzić, czy
jeszcze nie zaczął.
Wchodzę do pokoju i spoglądam do klatki, gdzie
powinien być wąż. Oczywiście go tam nie ma. Dlaczego? Bo drzwiczki są otwarte.
A kto tutaj ostatnio był? Jeszcze nie wiem, ale jak się dowiem to marny jego
los. Cóż… poszukiwania czas zacząć. Tylko gdzie najpierw… Już wiem!
Wchodzę na świetlicę, gdzie znajduje się Zatorski,
Kosok i Możdżonek oglądający Epokę Lodowcową 2- Odwilż.
- Macie oposa w rodzinie? –pytam, stając zaraz za
nimi.
Wszyscy trzej wzdrygają się i odwracają.
- Czego tu szukasz, Anastasi? – pyta mało przyjaźnie
Zastój. Znaczy Zatorski.
- Węża.
- Uciekł ci? – Marcin próbuje spokojnie mówić.
- Nie, nie uciekł. Poszedł na spacerek.
- Lepiej go znajdź.
- Czemu?
- Wrona panicznie boi się węży.
- Jaka jest szansa, że ptaszysko wpadnie na gada?
- Tutaj duża.
Scena 2
występują: Amina, Anderson, Wrona, Winiar,
Pit
Mam misję. Misję trudną i niebywale wyczerpującą. Unikam
go. A możecie wierzyć lub nie, to cholernie ciężkie do wykonania zadanie. Bo
ten kretyn zdaje się być absolutnie wszędzie tam, gdzie się pojawię. Zupełnie
jakby dał się sklonować. Jedyne bezpieczne miejsce, to mój pokój, tyle że gdy
tam jestem, Anderson drze się jak opętany. Może nie przeszkadzałoby mi to tak
bardzo, gdyby nie wrzeszczał wciąż tego jednego jedynego zadania, przez które Michał
zaciągnął mnie do lasu.
- Ty głupie,
wredne ptaszysko! – prycham – Siedź tu i się drzyj! Nie dostaniesz jeść!
- Michałki!
Michałki! Kochane!
- Zdrajca! –
wydzieram się i wypadam z pokoju jak wystrzelona z procy. Biegnę przed siebie
jak szalona, aż w końcu ląduję na podłodze z czyimiś łapami na tyłku.
- Ałaaa –
jęczy człowiek pode mną.
- Pięknie,
kurwa! Pięknie – mruczę pod nosem i podnoszę głowę.
- Cześć
Malwina.
- Malwino. To
się odmienia, kretynie – prycham – Czy mógłbyś łaskawie zdjąć grabie z mojej
dupy?
- Przykro mi
Malwino – akcentuje – Ale ja nie mam grabi. A moim dłoniom na twoim tyłku
bardzo wygodnie.
- Bezczelne
ptaszysko!
- O wypraszam
sobie! Andrzej jestem, nie ptaszysko – szczerzy się – Gdzieś tak pędziła?
Diabeł cię gonił?
- Ptaszysko
mnie wkurzyło – wzdycham głęboko – Bo…
- Amina co
ty… WRONA!! Zdejmij z niej swoje łapy!
- Winiarski,
tylko ciebie mi do szczęścia brakowało, naprawdę! – ironia? Oczywiście, że nie.
- Co z nim
robisz?
- To, czego
nie robię z tobą – głupie pytanie, to i głupia odpowiedź.
- Ale… Ale…
- Nie jąkaj
się, stary – uśmiecham się trochę wrednie – Wiesz, młodszy dłużej może.
- A ja to
niby długo nie mogę?! Już ja bym ci pokazał!
- Ale to ja
jej pokażę – cieszy się ciągle pode mną leżący Wrona.
- Czy wy
rozmawiacie o mojej siostrze? – nagle obok nas rozlega się cichy głos mojego
brata. Mojego wkurzonego brata.
W ułamku sekundy podrywam się z podłogi i staję
przed Piotrkiem, próbując go uspokoić.
- On ją po
tyłku macał – odzywa się nieproszony Michał.
- A ty
zaciągnąłeś mnie do lasu! – cholera. Tego nie miałam mówić.
Z przerażeniem, ale i też z rozbawieniem patrzę, jak
w Piotrku budzi się bestia. Bo w końcu jestem jego małą, ukochaną siostrzyczką.
A oni ośmieli się mnie dotknąć.
- Lepiej
uciekajcie – mruczę cicho, odwracając się do nich. Drugi raz powtarzać nie
muszę. Moment później widzę, jak znikają za zakrętem korytarza.
- I tak was
dorwę, zboki! – drze się Nowakowski i rusza za nimi.
No proszę. Nie wiedziałam, że małe macanko i trójka
kretynów aż tak może poprawić humor.
Scena 3
Występują: Ines, Bartosz, Łukasz, Wrona, Kubiak,
Puszek
Cały dzień poszukiwań mojego węża na nic. Jak w
ogóle można zgubić węża? No jak, ja się pytam?! Co za debil nie zamknął drzwi
od mojego pokoju?! Wróć… CO ZA DEBIL W OGÓLE TAM WCHODZIŁ?! Postanawiam sprawdzić
jeszcze jedno miejsce, do którego w normalnych okolicznościach bym nie weszła
nawet pod groźbą śmierci. Chodzi o Burdel Bartmana a dokładniej Pokój Blisko
Mojego. Wchodzę i moim oczom ukazuje się istny pierdolnik. Rozrzucone puszki o
coli, żelki walające się po podłodze, karty leżące na środku pokoju i około
siedmiu wielkoludów siedzących po turecku na podłodze.
- Co robicie? – pytam, opierając się o Łukasza.
- Wieczorek karciany – oznajmia Nurek.
- No i kto wygrywa? – siadam obok Żygadły.
- Jeszcze nikt. Dopiero zaczynamy.
- Mogę z wami?
- A znalazłaś tego węża?
- Nie – wzruszam ramionami.
- J-j-j-jakiego węża?! – odzywa się spanikowany
Wrona.
- M-m-m-mojego – przedrzeźniam go.
- Jak to zgubiłaś węża?! – piszczy przerażony
Bartman i blednie, by osunąć się na podłogę. Chyba zemdlał, bo się nie rusza.
- Ej, gdzie jest Andrzej? – pyta Kurek, który
właśnie przestał pisać jakąś epopeję narodową na komórce, czytaj smsa.
- Tu jestem! I nie wyjdę dopóki ta bestia nie
zostanie złapana – dochodzi na Wronkowy głos z szafy.
- Jaka bestia? Przecież Burek już nie jest z Bertą,
a Winiar, a raczej Amina, odprawiła Babę Jagę z powrotem do chatki na kurzej
nóżce – odcinam się.
- Mówię o wężu! – panikuje nadal Wrona.
- Nic ci przecież nie zrobi!
- J-j-j-j…Z-z-z-z-z… AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – wypada
z szafy szybciej, niż tam wszedł, potyka się i mdleje. A wokół jego nogi
owinięty jest Puszek.
Podchodzę do niego i biorę na ręce moje kochane
stworzonko. Przestraszeni siatkarze patrzą na węża, jakby co najmniej był
jadowity. A przecież nie jest! No cóż… Mam nadzieję, że Bartman i Wrona się
obudzą, bo jak nie to tata zachwycony nie będzie…
Miał być w sobotę, wieeem :) Ale...
Juwe, Juwenalia! Kto nie pije, ten kanalia :D
A jak wiadomo, ja kanalią nie jestem :P
Także ten, cieszcie się i radujcie.
Amen.
[T&T]
Węże wpierdzielają ptaki, więc strach wrony bardzo na miejscu:) . Nie znoszę niczego co pełza i jest śliskie ale nie mdleję. Cóż za mężczyźni z tych naszych siatkarzy?
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, jak tutaj wchodzę to jestem spłakana ze śmiechu. Wasze opowiadanie jest po prostu obłędne. A mdlejący Wrona? Po prostu Mistrzostwo! I jak tu ich nie lubić? Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam i zapraszam do siebie!!:)
OdpowiedzUsuńDooobre :D Wiedziałam, że koniecznie trzeba wykorzystać lęki Wrony :D No i z kim wzbudzić zazdrość w Michale, jak nie z Andrzejkiem ;P Cała Amina :D Jak tak dalej pójdzie, to on ja zawlecze do lasu po co innego niż całowanie :P
OdpowiedzUsuńDobra no, Ciapek też udany ;) Myślę, że takie filmiki, to ze spokojem podbiłyby fanów Igłą Szyte :)
Oj tatko na pewno nie będzie zadowolony, jak panowie się wykończą.
No i Pit :D Opiekuńczy i wkurzony Pit. Czyż to nie urocze? :P
Pozdrawiam
"Tata zachwycony nie będzie..." .... !!!!!! xd moja mistrzyni! Matko z ojcem, to było boskie. Macają się, zwierzęta uciekają.. Normalnie zaraz tam którąś o zoofilię oskarżą! I ja już nie nadążam, która z którym się spiknie, bo tu każdy ma na nie chrapkę :D Uwielbiam Puszka i Andersona - wie, co dobre! I biedny Andrzej. Trochę dziwnie brzmi, że towarzystwo siedzi w burdelu u Bartmana. Kojarzy mi się jakaś podejrzana speluna z szyldem "u Bartmana"... xd nie pytaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego!
Anna. :*
/releve-moi/
Hahaha trafiłam na to opowiadanie przypadkiem, ale jest genialne!:) Dawno się tak nie uśmiałam:) Puszek wiedział gdzie się schować;p Nie przypuszczałabym, że Bartman się czegokolwiek boi, a tu proszę:P Ale z Pita dobry brat;) Mam nadzieję, że nie uszkodzi chłopców za bardzo;d Czekam na następny:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj trafiłam na to opowiadanie, ale uśmiałam się jak na najlepszej komedii. A fakt że w Picie budzi się macho, Kurek to Burek po prosu rozwala system. Na pewno będę śledziła tę historię i już nie mogę się doczekać kolejnych akcji
OdpowiedzUsuń