Akt IX

Akt 9
Scena pierwsza, występują: Amina, Anderson, pani Stasia, Winiar

 
        Cholerne ptaszysko! Jest tu ze mną od kilku godzin, a ja już mam go powyżej uszu. W zasadzie, to powinnam powiedzieć, że ptaszysko tu ze mną było. W czasie obecnym, nie mam zielonego ani nawet pomarańczowego pojęcia, gdzie mój Skarbuś jest. Znając moje szczęście, poleciał tam, gdzie nie miał.
I ledwie ta myśl przebiega mi przez głowę, z dołu rozlega się przeraźliwy pisk, a potem następny i jeszcze jeden.
- O proszę. Zguba się znalazła – mruczę do samej siebie i ruszam w kierunku wrzasków.
Schodzę do kuchni i o mało nie padam na zawał. Na środku stołu stoi kucharka, pani Stasia i macha nad głową miotłą. Normalne byłoby to, gdyby po podłodze biegała mysz, albo chociaż Anderson. Ale papuga wygodnie umościła się w jej związanych w koka na czubku głowy włosach. I jakby tego było mało, zadowolona z siebie, czyściła dziobem zielone piórka na skrzydełku.
- Anderson! Natychmiast złaź! – mówię groźnym tonem, na co ptaszysko skrzeczy głośno i z wyraźnym ociąganiem przylatuje do mnie.
- Ten… Ten potwór! – drze się dalej pani Stasia.
- Ależ kochana pani Stasieńko! Przecież to takie kochane zwierzątko. I bardzo panią przepraszam. Sama Skarbusia tego nauczyłam. Widzi pani, jeszcze przed wyjazdem miałam z czego związać taki koczek…
- A więc to jest twój Skarbuś, tak? – słysząc za plecami głos Michała, robię wielkie oczy.
- Pani Stasiu, chyba pani mi wybaczy, prawda? I Skarbusiowi też?
- Skarbusiowi! Też coś! – prycha starsza pani, a papuga słysząc swoje imię głośno skrzeczy, ląduje na ramieniu kucharki i przytula łebek do jej policzka, co totalnie panią Stasię rozczula.
- Wybaczy pani?
- No jak można nie wybaczyć takiemu słodkiemu stworzonku?
- A my, Marcelino Nowakowska, mamy do pogadania – oho, wygląda to groźnie, bo Winiarski dalej stoi za mną i warczy. Czuję, jak jego niebieskie ślepia przewiercają mnie na wylot.
- Naprawdę? Nie przypominam sobie, żeby było o czym.
- Już ty dobrze wiesz o czym!
- Ale… Ale… Teraz nie mam czasu!
- Teraz.
- Teraz muszę zamknąć Andersona w klatce!
- Kogo? Gdzie ty tu widzisz Andersona?
- To papuga, pajacu!
- Papuga Anderson… I Skarbuś… Oszaleję – marudzi pod nosem.
- Ależ ja się chętnie zaopiekuję Skarbusiem.
- I po problemie! – cieszy się Winiar, łapie mnie za rękę i próbuje wyciągnąć z kuchni.
- Michaśki są taaakie słodkie i kochane! – skrzeczy nagle Anderson - Michaśki są taaakie słodkie i kochane!
- I ty Brutusie przeciwko mnie?! – jęczę, po czym zrezygnowana daję się Michałowi wyprowadzić na zewnątrz. 



Scena 2
Występują: Ines, Igła, Łukasz

             Po porannej akcji wolę schodzić Bartmanowi z drogi. Nie, żebym się go bała, ale muszę uważać, sam może mi wyciąć jakiś numer. Wchodzę na stołówkę i zadowalam się kawą. Po chwili wpada też Ignaczak, który podchodzi do mnie z kamerą.
     - Oto i sprawczyni tego zamieszania! Ines Anastasi, której nie możemy denerwować, gdyż zemści się na nas, jak to zrobiła na Zbyszku! Ines, opowiedz o pijawkach – uśmiecha się do mnie.
     - Cóż… Nie polubiły go – szczerzę zęby do kamery.
     - Czym to ci podpadł, że zrobiłaś mu taką złośliwość?
     - Myślę, że powinieneś spytać go sam. Choć wątpię, by odpowiedział ci coś wiarygodnego – puszczam mu oczko.
     - A od ciebie nie usłyszę? – pyta, zaśmiewając się do łez.
     - Tajemnica zawodowa – dopijam czarny napój i wstaję w celu wyjścia z pomieszczenia.
               Ignaczak podąża za mną, zapewne z nadzieją, czy złapie jeszcze kogoś do porannego wywiadu. Wychodzimy, znaczy ja wychodzę, bo Igła stwierdził, że przejedzie się windą, na piętro, gdzie mieszka ta siatkarska dzicz. I co słyszę? Krzyki Zbyszka, dziwne odgłosy z pokoju Nurka, brzęk tłuczonych naczyń z jamy Ruciaka. Podchodzę do uchylonych drzwi pokoju najbliżej mnie i uchylam przed szamponem, który leci w moją stronę. Butelka uderza w ścianę a jej zawartość rozpryskuje się wszędzie wokół.
      - Co wy odwalacie za szopkę? – pytam, wchodząc do pomieszczenia. Znajdujący się w nim Nowakowski i Kubiak patrzą na mnie dziwnie.
      - Puka się, zanim się wejdzie – duka Michał. Podchodzę do niego i stukam w jego głowę.
      - Puk, puk?
      - Wolne! – krzyczy Nowakowski, a ja parskam śmiechem.
      - Co to miało znaczyć? – pyta oburzony Kubiak.
      - Że twój móżdżek wziął walizę i wybył przez ucho na wakacje – uciekam przed jego wielkimi łapskami.
                  Wybiegam z pokoju i biegnę korytarzem. Nagle jedne z drzwi się otwierają i widzę w nich Łukasza. Uśmiecham się do niego i go wyminąć, ale nie jest mi to dane, gdyż wielkolud łapie mnie w pasie i wciąga do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz.
       - Kurde, Żygadło! – krzyczę,kalecząc jego nazwisko. – To nie jest epoka kamienia łupanego, że jak masz ochotę na seks, to łapiesz dziewczynę i koniec! Starać się trzeba!
        - Dobra, dobra, Ines – uśmiecha się szeroko. – Akurat nie chciałem seksu.
        - A czego? – pytam, zaplatając ręce na piersi.
        - Jeszcze nie wiem, ale na pewno z tobą.

 Scena 3, występują Winiar, Amina
Idzie przede mną, ciągnąc mnie za rękę. Czuję się trochę jak niegrzeczne dziecko, któremu zaraz się oberwie. Powinnam pewnie się trochę bać, prawda jest jednak taka, że mam ochotę parsknąć śmiechem. Siedzę jednak cicho i w skupieniu obserwuję jak w marszu poruszają się tylne części ciała Michała. A popatrzeć naprawdę jest na co. Z chęcią położyłabym tu i tam swoje łapki i trochę pomacała…
- No dobrze – mówi, nagle się zatrzymując i odwracając, a ja zamyślona i zapatrzona, wpadam wprost w jego ramiona, uderzając nosem w jego ramię.
- Aua – jęczę i prawie siadam na mchu – Ej! Czemu ty mnie przyprowadziłeś do lasu?!
- Szłaś za mną kwadrans. Nie widziałaś, gdzie idziemy?
- Eee… - uśmiecham się głupkowato – Byłam zainteresowana czymś innym?
- Czym niby?
Twoją dupą, kretynie!
- Podziwianiem widoków – szczerzę się dalej.
- Niby jakich?
- Uwierz, wolisz nie wiedzieć, Słońce.
- Ty tak zawsze?
- Co zawsze?
- Skarbuś, Skarbek, Kochanie, teraz Słońce… - zaczyna wymieniać.
- Coś ci nie pasuje, Michale?
- Już wolałem to Słońce – burczy pod nosem – Ale! Czemu mnie okłamałaś?
- Kiedy niby? Powiedziałam, ze Skarbuś przyjeżdża. To prawda była.
- Taaak, pewnie. Ale mogłaś dodać, ze to ptak nie człowiek. I czemu do cholery nazwałaś go Anderson?
- Bo to moje kochanie jest – uśmiecham się rozmarzona – Takiego to tylko przykuć do łóżka i…
- Nie kończ!
- A ty co się tak interesujesz? Zazdrosny jesteś?
- A nawet jeśli, to co? – oooo, panie Winiarski! Takiej szczerości to się nie spodziewałam.
- Ja nie wiem – mruczę, wpatrując się w jego niebieskie ślepia. On tylko uśmiecha się tym swoim winiarskim uśmiechem i zaczyna okręcać sobie kosmyk moich włosów na palcu.
- Więc twierdzisz, że Michaśki są słodkie? I kochane?
- O cukierki mi chodziło – burczę, ale widząc jego wszystko wiedzącą minę, dodaję – A nawet jeśli, ty się do niech nie zaliczasz. Mówiłam to o Kubiaku, o!
- Oj Amina, Amina… Co ja z tobą mam, kobieto? – pyta nie wiadomo kogo.
Wzruszam ramionami, nic nie mówiąc. Mnie tu przyciągnął, to niech gada, o! Ale on najwyraźniej nie ma w planach rozmowy, a całkiem inne czynności, do których również używa się ust.
- Mamy niedokończoną sprawę – mówi nagle, po czym przyciąga mnie do siebie i całuje. I to jak całuje! Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko wokół niknie, a ja roztapiam się jak masło na słońcu. W głowie mam tylko jedną myśl: nigdy mnie nie puszczaj! Nigdy!
Trzask łamanej gałęzi sprowadza mnie z powrotem na ziemię. Uwalniam się z jego uścisku i nie patrząc mu w oczy, zaczynam się cofać.
- Ja… Ja… Muszę ten… Iść już. – jąkam, po czym ruszam przed siebie.
- Amina!
- No?
- Ośrodek jest w drugą stronę.
Cholera! Coś ty, Winiarski, zrobił z moim mózgiem?


Moje internety dzisiaj nie współpracują, więc dodaję na szybciora bez sprawdzania, żeby zdążyć zanim całkiem wysiądą.
 Cóż... wiecie co? Ja się osobiście zastanawiam, jak oni tam jeszcze nie zwariowali xD
pozdrawiam, Tyśś
[T&T] 
 

5 komentarzy:

  1. Oj i co ja mam powiedzieć?
    Pewnie się powtórzę, ale to taka historia, gdzie nie wypada się mi nie śmiać :D
    Podoba mi się tu i tyle :D
    Winiar ostro kręci z Aminą, która ma swojego Andersona w klatce i nazywa go Skarbeczkiem :D Lepiej być nie może :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mam napisać hmm? Wydaje mi się, że Amina jest już spzredana i Winiar nie wypuści jej ze swoich rąk! No a ptaszysko ma charakterek jak jego pani! Tylko nie wiadomo czy papuga upodobniła się do Aminu=y, czy Amina do Skarnbusia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, jacy w tym odcinku panowie konkretni :D Same uprowadzenia hahaha Winiar w lesie, Łukasz w swoim pokoju. Ładnie, ładnie :P
    Mi tam się podobało, bo oni lepiej się zachowują, jak się staną trochę zazdrośni ;)
    Dzięki Ines, Krzysiu ma co kręcić :D A Anderson też dał radę, mały lizus :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam to na szkolnym korytarzu i jestem spłakana!! Osobiście uwielbiam zabawne wątki, a ten z Kubiakiem jest epicki! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń