Akt
XII
Scena
1
Występują: Ines, Kurek, Łukasz, Skarbuś
Występują: Ines, Kurek, Łukasz, Skarbuś
Po wyjściu z gabinetu, albo raczej burdelu taty, zmierzam do swojego pokoju. Gdy tylko otwieram drzwi, Puszek ześlizguje się z moich ramion i układa na łóżku. Otwieram okno i siadam na parapecie z książką, którą wygrzebałam z biblioteczki Olka Recydywisty. Słońce świeci mi w twarz, ale to dobrze. Przynajmniej nie pada…
Wspominałam, że dostałam od taty opierdziel? Bo po wypadnięciu z szafy Wrona się lekko uszkodził i teraz wymiguje się od ćwiczeń zawrotami głowy. Z tego co mówił tata, to chyba, tak przynajmniej wynika z objawów, złamał paznokcia. No, cóż… Dostałam bezwzględny zakaz „Odwalania cyrków”. A jak go złamię to wracam do domu. Jasne, już to widzę. Prędzej Kurek pogodzi się z Bertą.
Z drobnego zamyślenia wyrywa mnie piosenka, którą jakiś baran puszcza z dołu. Wychylam się i zauważam Kurka i Łukasza stojących pod moim oknem. Kurek w ręku trzyma telefon, z którego leci dziwna piosenka disco polo. A ja wyłapują jedynie słowa „Czy tutaj mieszka panna Agnieszka”. Nienawidzę tego imienia, więc automatycznie się denerwuję.
- Kurek, czego ty tu szukasz? Szczęścia?
- Agnieszki! – szczerzy się jak głupi.
- Nie znam dziewczyny – wzruszam ramionami.
- Ines to Agnieszka! Ines to Agnieszka! – znikąd pojawia się papuga Aminy. Rzucam w tego piórkowanego skubańca szklaną butelką, którą akurat zgarniam z parapetu. Niestety, nie trafiam i przedmiot ląduje na stopie Bartosza Latarnika.
- AŁA! –krzyczy za co dostaje od Łukasza w łeb.
- Kurek! Przestań marudzić!
- Dobrze, Agniesiu!
- Kurek! Mam tam zejść do ciebie? Mam książkę rzucić, buty włożyć i iść do ciebie?!
- A chodź! – zaczyna uciekać. No idiota…
Ubieram buty i idę na spacer, i tak już nie poczytam. Przed budynkiem stoi Łukasz. Obdarzam go uśmiechem. Podchodzi do mnie i przypiera mnie do ściany. Jego usta są wszędzie, a gdy łączą się z moimi, kompletnie wyłącza mi się myślenie.
Scena
2,
Występują:
Amina, Niewolnik
Nie zastanawiałam się nigdy, jak to jest mieć
niewolnika. Teraz już wiem, że to cudowne, widzieć, jak ktoś płaszczy się
przede mną i robi to, co powiem bez żadnych protestów.
- Och,
Michale! Co ty byś jeszcze mógł dla mnie zrobić, hmm?
- Może już
skończyć z tym cyrkiem? – pyta ze złą miną.
- Chyba
jeszcze nie – szczerzę się wesoło – Mam ochotę na coś słodkiego.
- Mogę być
ja? – błyska mi zębami przed nosem – Dodałabyś trochę bitej śmietany, byłbym
lepszy niż truskawki!
- Mówisz?
- Więc co?
Przynieść bitą śmietanę?
- Mmmmm…
Pewnie – mruczę, wbijając w niego gorące spojrzenie – I truskawki.
- Ale…
- Chcę
truskawki z bitą śmietaną, niewolniku!
Wychodzi, mrucząc pod nosem. Może to i dobrze, że
nie wiem, co powiedział? Pewnie zwiędły by mi od tego uszy…
- Jestem –
warczy, prawie rzucając na stolik miseczkę z truskawkami i pojemnik ze
śmietaną.
- A teraz
mnie nakarm – szczerzę się, a on wlepia we mnie swoje spojrzenie. W jego
niebieskich oczach dostrzegam jakiś dziwny błysk, który po chwili gaśnie.
- Jak sobie
życzysz, Wasza Wysokość.
Siada na podłokietniku mojego fotela, bierze
truskawkę i wolnym ruchem zbliża ją do moich ust. Przesuwa nią po mojej dolnej
wardze, potem po górnej i wtedy dopiero pozwala mi ją ugryźć. Resztę wkłada do
swoich ust, ani na moment nie przestając się we mnie wpatrywać. I już wiem, że nieźle się wkopałam.
Kolejną truskawkę
Michał zanurza w śmietanie i znów powtarza to, co robił przed chwilą.
Już w chwili, gdy brał owoc, wiedziałam, że coś kombinuje, A jednak gdy się
nade mną pochylił i delikatnymi muśnięciami ust zaczął zbierać śmietanę z moich
warg, przeszył mnie dreszcz.
- Tego… Tego
nie było w planie – jąkam się, co wcześniej nigdy mi się nie zdarzyło.
- Jestem
niewolnikiem, zrobię co zechcesz – mruczy, dotykając nosem mojego nosa.
- Więc na co
jeszcze czekasz? - pytam, zarzucając mu
ramiona na szyję.
Moment później siedzę już na jego kolanach, jego
usta przesuwają się po moim policzku, co jakiś czas na dłużej zatrzymując się
na moich ustach. Jego dłonie wędrują po moich plecach, wolno przesuwając się w
dół po mojej bluzce, a potem w górę – już pod bluzką. Czuję, jak docierają do
haftek stanika, ale nie mam siły protestować. Jest wręcz przeciwnie. Przesuwam
dłońmi po ramionach Michała, po czym guzik po guziku zaczynam odpinać jego
koszulę.
- Ciapek! Ty
stary traktorze! – wrzeszczy ktoś nagle tuż pod drzwiami pokoju, a ja o mało
nie spadam z winiarowych kolan.
- No to ten…
- mówię inteligentnie, niezdarnie zsuwając się na podłogę – Myślę, że
odpracowałeś już swoją przegraną. Dzięki za truskawki – mruczę, po czym ruszam
do drzwi.
- To twój
pokój.
- Wiem.
- Dokończymy
to, co tu zaczęliśmy.
Cholera!
- To też
wiem…
Scena
3
Występują: A.A Boss, Ines, Włodarczyk, Puszek, Ruciak, Cichy Pit
Występują: A.A Boss, Ines, Włodarczyk, Puszek, Ruciak, Cichy Pit
Siedzę w gabinecie u taty, po raz drugi tego dnia, głaszcząc Puszka po łebku i wysłuchując kazania, które mi prawi. Po włosku, żeby Wojciech nic nie zrozumiał. Ten tylko wytrzeszcza oczy i wpatruje się w moje nogi, gdyż spódniczka, którą mam na sobie odsłania stanowczo za dużo, gdy się siedzi. Zaraz mu oczy z orbit wypadną, no!
- I zapamiętaj, że nie możesz się spoufalać z siatkarzami, a tym bardziej moimi podopiecznymi. Jeszcze się zakochasz, a oni w połowie pozajmowani! Przecież Spała jeszcze nie otrząsnęła się po najeździe Kurkowej Berty! To był ryk, gdy zobaczyła go, jak przytulał inną dziewczynę.
- Tato, zapamiętaj. Ja jestem dorosła, mogę decydować za siebie, a poza tym czemu mam nie wykorzystać faktu, że są całkiem przystojni?
- Już mi Ruciak powiedział, co ty robiłaś!
- Co robiłam?
- Całowałaś się z Łukaszem! Zabraniam ci!
- RUCIAK! – krzyczę, wybiegając na korytarz.
- Któż mnie to woła swym słodkim głosikiem? – wchodzi do gabinetu uśmiechnięty.
- Coś ty ojcu naopowiadał?!
- Prawdę!
- Nie masz świadków!
- Mam.
- Kogo?
- Aminę.
- Amina, baranie, w tym czasie była z Mich… - uważam, żeby nie wydać koleżanki. – Z bratem!
- Co że ja? – wchodzi Nowakowski. – O, cześć, Włodziu.
- Że ty byłeś z Malwiną przez całe popołudnie, prawda? – cedzę przez zęby i zadeptuję mu nogę.
- Ałłł… Jasne, że tak. Oczywiście, że tak.
- Widzisz, tato? – uśmiecham się słodko. – Komu wierzysz? Córce czy siatkarzowi?
- No dobra… - kapituluje.
Siada na krześle, ale natychmiast się z niego podrywa, gdyż spod jego tyłka wydobywa się zduszony syk zdenerwowanego węża zbożowego.
- INES! WEŹ MI TO STĄD!
- Nie! Amina może mieć Andersona, ty możesz mieć Wronę, Orełka, Boćka, Kurczaka! A ja co? Nie mogę mieć węża?
- Prawie przestraszył Wronę i Zibiego na śmierć.
- To nie moja wina, no – robię słodkie oczka. – A stało im się coś?
- Wrona złamał paznokieć.
- To nic poważnego.
- Odmówił ćwiczenia bez swojego fizjoterapeuty.
- On nie ma fizjoterapeuty…
- Szczegóły, szczegóły…
Jak wiecie wielkimi, wręcz gigantycznymi krokami zbliżają się wakacje. Ja [Titta] na całe 2 miesiące, może nawet na dłużej, wyjeżdżam, więc akty nie będą się pojawiały tak często jak teraz. Postaram się w miarę możliwości pisać swoje części i podsyłać je Tyśś.
Niech Puszek będzie z Wami :)
To było dopiero coś. Idealne na poprawienie humoru po tym, co zaserwowali nam panowie.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak rozmowa umoralniająca. A że trochę ich było (i pewnie jeszcze wiele będzie..) to mały pikuś :D
Lubię truskawki, śmietanę i Winiara. Chyba muszę się postarać o własnego niewolnika xd Nie mniej jednak, obietnica Michała zabrzmiała bardzo poważnie. Dobrze, że nasze dziewczę jest tego świadome!
Pozdrawiam szczególnie węża i fizjoterapeutę Wrony. Biedni.
Dużo weny i udanego wyjazdu :)
Anna
/releve-moi/
Haha też jestem za tym, żeby Puszek został! Jak Anastasi może mieć "ptaszyniec" to ona może mieć węża:) Biedny Andrzej! Ale niech się nie martwi paznokieć mu odrośnie;d Oj Winiar, truskawki i bita śmietana= idealne połączenie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że tak szybko pojawi się tutaj coś nowego, ale to dobrze. Uwielbiam to opowiadanie, zwłaszcza, że nie można chociażby się nie uśmiechnąć. Mam nadzieję, że kolejne odcinki będą jeszcze śmieszniejsze, niż do tej pory. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam i zapraszam autorki do siebie!!:)
OdpowiedzUsuńJeśli Winiarowi przerwą w takim momencie jeszcze raz to się biedny impotencji stresowej nabawi!! Ruciaku!! Donosicielom śmierć!
OdpowiedzUsuńWłodi dla wprowadzenia zamieszania? Kto by pomyślał, że z Rucka taki kabel. Niech się Ines nacieszy takim zdecydowanym Łukaszem ^^ dobry romans, nie jest zły :D
OdpowiedzUsuńNo i Michaś :D Mistrz podstępów i uwodzenia. Nawet z roli niewolnika wywiązuje się idealnie i te truskawki... mmmmm :D zazdraszczam :D Oni z Aminą to mają cały czas "stosunki" przerywane :P
Pozdrawiam