Akt II




Akt 2

scena 1

Występują: Ines, Andrea, Ziomek


Spaceruję sobie po ośrodku, gdy mija mnie lekko wkurzony... e... jak on miał? Jak coś od kranu. Zawór? Nieee. Uszczelka? Kolanko? A, tak Kurek. Jestem genialna, pamiętam. Wychodzę na dwór, gdy spotykam tatę.
- Ines, dobrze, że cię widzę.
- Słucham, tatusiu, czego chcesz?
- A skąd pomysł, że czegoś chcę?
- Rozmawiasz ze mną z własnej, nieprzymuszonej woli w czasie wolnym.
- Jesteś moją córką. Zawsze z tobą rozmawiam.
- Tym tonem rozmawiasz tylko wtedy, gdy coś chcesz.
-No dobrze, dobrze.
Obok nas przebiega Krzysiek (?) z kamerą, krzycząc do niej, że to jest sensacja roku, stulecia i milenium. Ciekawe, o co mu się rozchodzi.
- Idź pocieszyć Kurka - mówi tata.
- Nie - wzruszam ramionami i idę w swoją stronę.
- Już!
- Dlaczego mam go niby pocieszać?!
- Bo rzuciła go Berta... Znaczy Natalia.
- Nie.
- Agniesiu - próbuje inaczej.
- Nie ma mowy
- Ines Angelino Anastasi!
- Niet.
- Dam ci moją kartę kredytową. I kilku ochotników do noszenia zakupów.
- Kusząca oferta.
- I jak?
- Nie - wystawiam język i uciekam.
Podąża za mną. Czyli jest źle. Wpadam do pierwszego pokoju, który jest po drodze i zatrzaskuję za sobą drzwi.
- Ja mu dam pocieszać Ku... - w tej chwili z łazienki wychodzi Bartosz w samych spodenkach. O nie. Nie będę. - Kurwa mać!
Próbuję się wydostać, jednak po otworzeniu drzwi staję twarzą w twarz z jego współlokatorem.
- Ej, Rudziutka, przede mną uciekasz? - pyta się. A muszę przyznać, że głos ma całkiem seksowny. I gdyby nie okoliczności, to może... Kurna, Ines, ogarnij się.
Ponad jego ramieniem widzę zarys sylwetki ojczulka. Niewiele myśląc chwytam bruneta za rękaw i wciągam do środka pomieszczenia znów zatrzaskując drzwi.


Scena 2
Występują: Amina, Ines, Burek vel Kurek, Łukasz


A co mi tam. Przecież jak tego Kurka na 5 minut do cycków przytulę, to nic mi się nie stanie. Bo chyba mnie nie pogryzie, co nie? Najwyżej trochę oślini czy zasmarka... Przeżyję. Nie takie rzeczy z Piterem przeżyłam już.
 - Cześć Burek! - wchodzę do pokoju bez pukania.
 - A ty to kto? - patrzy na mnie nad głową jakiegoś rudzielca.
 - Malwina. Piter mnie prosił, żebym z tobą pogadała czy coś - uśmiecham się, wlepiając w niego swoje spojrzenie.
 - Amina?
 - Otóż to - uśmiecham się, siadając z jego drugiej stromy - Chcesz pogadać?
 - Ona mnie rzuciła! - wyje, gdy tylko kończę pytanie. Kładzie mi głowę na kolanach i ryczy jak nienormalny - Rzuciłaaa mniiieeee! Przecież ja się teraz załamię! I na pewno stracę formę! Nie! Nie mogę już grać na przyjęciu! Nie mogę! Zostanę libero. Tak, to dobry pomysł. Co o tym sądzicie?
Spoglądam na Ines i jej próby powstrzymania wybuchu śmiechu. Idzie jej nieźle. Do czasu, aż na nią spoglądam. Parska śmiechem i opiera głowę na ramieniu Kurka.
 - Czy wy się ze mnie śmiejecie? - pyta ze zmarszczonym czołem Bartosz.
 - My? No jak byśmy śmiały - odpowiada Ines.
 - Burek, słuchaj mnie uważnie - łapię go za policzki i podnoszę jego głowę tak, żeby patrzył mi w oczy - Nie możesz zostać libero. Uprzedzając twoje pytanie, dlatego, że mamy Igłę. A Igła zawsze będzie na tej pozycji lepszy niż ty. A chyba zależy ci na grze w kadrze, prawda?
 - No tak - mruczy, pociągając nosem.
 - No więc widzisz, Bartuś, musisz zostać przyjmującym. Twoja ręka jeszcze się nam nie raz i nie dwa przyda w ataku - pstrykam go w nos, zupełnie jak dziecko - To jak? Już nie będziesz smutny?
 - Postaram się.
 - Kochany Bartuś! - uśmiecham się i cmokam go w policzek. Misja wykonana, chciałoby się powiedzieć.


Scena 3.

Występują: Ines, Amina, Zawór vel. Kurek, Ziomek


Cudownie. Wprost wspaniale. Nawet, jeśli nie chcę to i tak muszę. To chyba jest jakaś karma czy coś w tym stylu. Bo jak to ujęła Amina, wpadłyśmy w ręce Nurka. Znaczy Kurka. A teraz siedzimy i próbujemy mu wyperswadować zostanie libero. Przecież jego ręka w reprezentacji się przyda (chyba). Z tego, co udało mi sie usłyszeć przez ten krótki czas, to dobrze gra na swojej pozycji. Ale on w ramach żałoby oczywiście zostanie libero. No baran! A nie. Mam nadzieję, że te biedne zwierzęta wybaczą mi to porównanie.

<kilka minut później>


Byłam przekonana, że Nurek jest dziwny. Teraz wiem to na pewno. Co mu palnęło do łba, żeby chcieć zostać libero?! Ja pierdzielę. takiego to tylko patelnią przez łeb. W sumie w kuchni na pewno są jakieś patelnie. Później pójdę i sprawdzę. Chwilowo jestem uziemiona w tym... czymś zwanym pokojem. Naszła mnie ciekawa wizja. A mianowicie ścięcia włosów całkowicie. Chyba przedstawię ją tacie przy najbliższej możliwej okazji.
Amina mówi, że Kurek to nie Pit i żebym się cieszyła z tego powodu. Bo podobno nie chcę usłyszeć załamanego Nowakowskiego. Moim zdaniem wszystko jest lepsze, niż cieknący Zawór… to znaczy płaczący Kurek.
- Uwierz, że wszystko jest lepsze, niż zawodzący Nowakowski - mówi do mnie Ziomek.
- Nie uwierzę, dopóki nie ujrzę na własne oczy - wzruszam ramionami.
- I ty tak zawsze? - pyta z wyraźnym zainteresowaniem.
- No, tak. Wiesz, po tym, co przeżywam na co dzień i tu z wami, to już nie wierzę w to, czego nie zobaczę.
- A w co nie wierzysz tak w ogóle?
- W to, że mówią, że co poniektórzy są - kreślę w powietrzu cudzysłów. - Wspaniałymi, przystojnymi, cudownymi siatkarzami.
- Nawet ja? - kurna no. No musiał o to spytać, no nie? A jakby.
- Nie wiem - pokazuję mu język i próbuję wyjść z pokoju, co uniemożliwia mi Burek. Potykam się na nim i leżę pod drzwiami. Nawet do klamki nie dosięgnę. Ratunku!




Hmmm, chyba nie mamy dobrych wiadomości... Z powodu małych problemów naukowych, że się tak wyrażę, rozdziały będą się pojawiać co 2 tygodnie. No chyba, że któraś z nas znajdzie chwilę w między czasie... Więc oczekujcie, bo nie znacie dnia ani godziny :D My też nie...
Pozdrawiamy :*
[T&T]

5 komentarzy:

  1. Amina jest świetna :) Opowiadając przez nią może być zabawne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedzę i zieje się z tej Aminy! szalona z Niej babka :D
    Świetne, czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczekujemy jak warujący przy internecie Burek :P
    haha niezłą tragedię odegrał, ale niech skończy nim wszystkich zaczną uszy boleć. Znajdzie sobie nową miłość, to mu przejdzie i tyle.
    Szalone dziewczyny muszą jakoś wytrzymać z tymi wszystkimi facetami, jak dzieci.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle kreatywnie i zabawnie! i to właśnie najbardziej mi się w Waszym opowiadaniu podoba. Nie sposób się nie uśmiechnąć i w ten sposób nie poprawić sobie humoru. Oby tak dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejne akty! :)

    OdpowiedzUsuń