Akt 6
Scena 1
Występują: Ines, Burek, Kurek, Olek i Łukasz
Nudzę się, a jak ja już się nudzę to świadczy o tym, że trzeba
coś zrobić. Tutaj takim cosiem jest wyjście na spacer. Ale oczywiście ja sama
wyjść się przejść nie mogę, bo przecież się zgubię. Jak tylko Olek zobaczył, że
wychodzę, to stwierdził, że mnie oprowadzi. A że z młodym Winiarskim szlajali
się Kolanko i Lukas, to idziemy na spacer całą zgrają.
Powoli przechadzamy się parkowymi ścieżkami. Kurek co chwilę
zachwyca się pięknem i urokiem tej ‘egzotycznej’ przyrody. Tak, bo to naprawdę
jest bardzo obce: dęby, topole i brzozy. Jak nic w Afryce tylko występują.
- Jakie piękne drzewo – Uszczelka chodzi tak po całym parku,
używając tego zwrotu przy każdej roślinie typu drzewo.
- Bartek, to jest zwykłe drzewo – mówi Olek. Tak, nawet to siedmioletnie
dziecko jest mądrzejsze, niż dwudziestoczteroletni mężczyzna. Wróć. Wait! Stop!
Jaki mężczyzna?! Raczej dziecko. No, niby tak, ale to by było powtórzenie. Więc
może dwudziestoczteroletni chłopiec. Ciekawa jestem, czy kiedykolwiek z tego
wyrośnie. No, bo jeśli nie to jego dziecko na pewno będzie miało wesoło w domu.
Bo to ogólnie będzie przewalone… Ojciec Kurek, matka Kurek. A jeśli matką nie
daj Boże Nessie, to w ogóle nie będzie szans…
Ciekawe co by było, jakbym podzieliła się z nimi moim wywodem.
Chciałabym to usłyszeć. Ale jednak nie jestem samobójcą. Jak na razie lepiej
Kurka nie denerwować na punkcie Loch Ness. No bo ja osobiście bardzo bym nie
chciała powtórki sytuacji z libero
scena 2
występują: Amina, Winiar
Śledzę go od samego rana, a on zdaje się tego w ogóle nie
zauważać. Łazi taki zamulony, że aż żal na niego patrzeć. Miałam nadzieję, że
Igła przesadzał, ale teraz widzę, że jest jeszcze gorzej niż mówił.
- No, Amina,
spierdoliłaś, teraz napraw - mruczę do siebie pod nosem.
Wchodzę do swojego pokoju i czekam, aż usłyszę jak toczy się po
korytarzu. Uchylam drzwi i gdy on nie spodziewa się absolutnie niczego, wciągam
go do siebie i zamykam drzwi na klucz, który wrzucam do stanika.
- Wypuść mnie! - warczy.
- Jak zdobędziesz klucz,
droga wolna - uśmiecham się, a on morduje mnie wzrokiem. Wiedziałam, że nie
zdobędzie się na wsadzenie mi łapy w dekolt.
- Czego chcesz? Od
BRZYDALA?! - jego niebieskie ślepia wciąż próbują wywiercić we mnie dziurę. A
mnie się to spojrzenie cholernie podoba.
- Wiesz - staję przed nim
i zaczynam kreślić palcem zygzaki na jego brzuchu - Mógłbyś spróbować zdobyć
ten klucz.
- Czy ty mi coś
proponujesz? - marszczy czoło, przechylając głowę. W jego oczach pojawia się
nieznany, aczkolwiek bardzo interesujący, błysk.
- Chcę po prostu, żebyś
przestał się na mnie złościć - patrzę na niego, spod na wpół przymkniętych
powiek, zagryzając dolną wargę.
- Ale ja się na ciebie
nie... - urywa, robiąc wielkie oczy - Jak to zrobiłaś?
- Ale co?
- Zapomniałem na moment,
że nazwałaś mnie..
- Pssst - kładę mu palce
na ustach - Nic takiego nie mówiłam. Prawda?
- Nie mówiłaś -
przyznaje, wzdychając głośno i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, odchyla moją
bluzkę.
- Co ty robisz?
Nie odpowiada, wgapia się w mój dekolt jak głodny Piotrek w
pizzę. Mam wrażenie, że oddycha coraz szybciej. Jego palce delikatnie
przesuwają się w kierunku mojej szyi, jego usta dotykają mojego policzka. I w
tym właśnie momencie zdaję sobie sprawę z tego, że role się odwróciły. Jeszcze
moment wcześniej miałam nad nim władzę całkowitą, teraz zrobiłabym absolutnie
wszystko, co by mi kazał.
- Może jednak nie chcę
jeszcze tego klucza - szepcze mi do ucha. Wyczuwam, że się uśmiecha.
Do niczego jednak nie dochodzi, bo całym ośrodkiem wstrząsa
dziki wrzask Kubiaka.
- KTO DO JASNEJ CHOLERY
ZWIĄZAŁ MI WSZYSTKIE SKARPETKI??!!
- Ups - mruczy Michał, a
ja parskam śmiechem. Oboje dobrze wiemy, że winowajcę mam przed sobą.
Scena 3
Występują: Ines, Burek, Kurek, Olek, Łukasz
Spacer trwa w najlepsze! Co by nie. Tylko z tym, że mamy mały
problem. Mały szczekający problem. W czasie, gdy Kran tak zachwycał się tymi
drzewami, przypałętał się taki mały piesek, chyba york. Ma kokardkę, ma obrożę,
ma smycz, nie ma właściciela.
A najgorsze jest to, że to gówienko ujada cały czas. No, podnosi
taki rumor, jakby go ze skóry obdzierali. Olek próbuje go pogłaskać, Łukasz go
odciąga, bo co będzie jak ugryzie? Winiar nas w powietrze powysadza. A Kurek?
Kurek chowa się za drzewem i prosi, żeby zabrać do „bydlę”. Okej, nie wnikam w
jego fobie.
- Koniec tego dobrego… Burek, do budy – mówię do psa. Słyszę
głośny krzyk i szelest liści.
Odwracam się w stronę miejsca, w którym przed chwilą jeszcze był
Kurek. Oczywiście, nie odkryję Ameryki stwierdziwszy, że go tam nie ma. No to
pięknie. Tata mnie zabije, poćwiartuje, spali, utopi, powiesi, ugotuje i zje!
Zgubiłam mu jednego z czołowych, o ile nie czołowego, zawodnika. Jestem trupem,
żegnaj świecie…
- Łukaasz? – pytam niepewnie, patrząc, jak rozgrywający odgania
już psa.
- Słucham? – odwraca się w moją stronę.
- Bo ten… ilu mamy przyjmujących tak dobrych, jak Kurek?
- No jednego. Kurka.
- I mojego tatusia – mówi dumnie Olek.
- Ale, skarbie, twój tatuś tutaj się nie liczy – kucam obok
niego. – Jest za dobry na ten ranking.
Musiałam to dodać. W wypadku, gdyby Olek powtórzył tą rozmowę
ojcu, nie będę mieć aż tak przewalone.
- No fakt – uśmiecha się dziecko.
- Czyli nie mamy przyjmującego – stwierdzam, wstając.
- Jak to?
- Powiedziałam do budy i uciekł…
Mina Łukasza? Bezcenna. No to idziemy go szukać. Ciekawe, jak
długo to będzie trwało.
- Nessie, wróć! – krzyczę.
- A nie Lessie? – dziwi się Łukasz.
- Uwierz, że w tym przypadku Nessie jest najodpowiedniejszym
imieniem.
Moja wina, wieeelka wina... Moja skleroza nie zna granic. Mój mózg poszedł na spacer i nie wrócił...
Także tego... Wybaczycie, co nie??
Pozdrawiamy
[T&T]
Kurek uciekający przed yorkiem? Ten psiak rzeczywiście robi mnóstwo hałasu ale żeby uciekać? Prawdę mówiąc jestem skłonna uwierzyć, że Bartek to robi...
OdpowiedzUsuńNo Kubiak musiałeś przerwać taki fajny moment??
Siedzę sobie chora w domu i całkiem przypadkiem trafiłam na tego blog. Z nudów nadrobiłam rozdziały, uśmiałam się przy tym niesamowicie i wcale nie żałuję! Olek urzekł mnie na samym początku i zazdroszczę Aminie takiego męża :)
OdpowiedzUsuńKubiak, ty cholero! Musiałeś zacząć wydzierać swój śliczny ryjek w takim momencie?!
Kurek uciekł? Tatko AA się wkurzy...
Pozdrawiam :*
Mamy razem z Dzuzeppe dla ciebie dobrą informację. Zostałaś nominowana przez nas do Nagrody Liebster Award. Szczegóły znajdziesz na http://wciaz-trwa-sobotnia-noc.blogspot.com/p/liebster-award.html :)
OdpowiedzUsuńNo wybaczymy jasne, że tak ;)
OdpowiedzUsuńZajrzyjcie do linka Kari, bo chyba warto :P :D
Może Kurek przekręcił słowo Burek i myślał, że to on ma spadać do budy? :P Winiar, zadziwiasz mnie :D Ale tak bardzo pozytywnie i aż normalnie się ciebie boję, bo kompletnie nie wiem, co zrobisz za chwilę :D
Pozdrawiam :*
Nie ma to jak przeczytanie szaleństwa na poprawę humoru. Kolejny genialny odcinek, który naprawdę mi się podobał. Z niecierpliwością czekam na to, co wydarzy się dalej. Mam nadzieję, że następny akt będzie jeszcze śmieszniejszy od tego. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuń