Akt XVII


Scena 1
Występują: Amina, Olek, pani Sroka
Idę sobie spokojnie, jak na normalną, dorosłą osobę przystało, gdy nagle jak spod ziemi pojawia się przede mną młody Winiarski. Kiedyś doprowadzi mnie do zawału, Belzebub mały!
- Cześć żono! – drze się na cały korytarz, co sprawia, że jakaś obca pani patrzy na mnie jak na pedofilkę.
- Ciszej może, co? To nie jest normalne, żeby siedmiolatek miał żonę…
- A może ja jestem starszy? Tylko nie urosłem, bo jestem karłem? – mądrzy się. Ta mina! Jakby skopiowana od pewnego pana, który karłem nie jest na pewno. A jak całuje!
STOP Amina. Bez szaleństw…
Moją uwagę od Olka i jego ojca odwraca biegnące w jednym kierunku stado siatkarzy z Ignaczakiem na czele. To dziwne. Nawet bardzo dziwne. Dziwne, bo w wolnym czasie oni zazwyczaj śpią. A jeżeli nie, to na pewno kombinują.
- Młody?
- Co?
- Nie wiesz przypadkiem co oni znów wymyślili? – mam nadzieję, że nie zakupy. Po ostatnich zakupach z nimi ciągle mam uraz.
- A no przypadkiem wiem – uśmiecha się iście po anielsku. Tylko aureolki mu brakuje. By się dobrze trzymała na tych różkach, co mu za uszami kiełkują. A tak swoją drogą… Dobrze mały gad wie, jak mnie wkurzyć, no!
- A możesz mi z łaski swojej powiedzieć?
- A no z łaski swojej mogę – szczerzy się dalej.
- Więc?
- Więc co? – robi kolejną niewinną minkę. To, że dobrze wie o co mi chodzi, zdradzają tylko błyszczące przekornie ślepia.
- Oliwier!
- Och! Jaki bulwers!
- Powiesz mi, czy nie?
- A jeżeli nie, to co?
- Wstrętny, paskudny bachor! – prycham. Mały paskud oczywiście dobrze wie, że to tylko żart i dalej niewinnie się do mnie szczerzy. Co innego z tą obcą panią, która uważa mnie za pedofilkę.
- Powinna się pani wstydzić! Tak odnosić się do dziecka! Powinni pani odebrać prawa!
- To nie mój syn – sprostowuję, po czym wstępuje we mnie diabeł – To mój mąż! Daj no pyska, koteczku! – pochylam się, a uszczęśliwiony Olek głośno cmoka mnie w same usta, po czym wkłada rękę w tylną kieszeń moich dżinsów, puszczając do babki oczko.
Uwielbiam tego dzieciaka!
- Mam zawał – zapowietrza się babka i ciężko opiera o ścianę.
- Mamo! Mamo! Nic ci nie jest?! – nagle podbiega do niej przerażony Wrona.
- Ups – mruczy Olek – Biedna pani Sroka. Idziemy na karaoke?
- Na co? Kiedy? Gdzie? Niee, ja nie śpiewam!
- Oni też nie. Oni wyją jak wilki do księżyca! – woła, ciągnąc mnie za sobą w nieznanym kierunku.


Scena 2
Występują: Ines, Zgraja
Przed budynkiem spotkałam Wronkę i jakąś starszą babkę, która wisiała mu na ramieniu. Bardzo do niego podobna, więc może to siostra? W moim szybkim obrachunku, Wronka wygląda tylko na sto dwa lata, więc ona może być młodsza. Albo może to pani Wrona seniora? Czyli pani Sroka? To nawet pasuje.
- Dzień dobry – uśmiecham się, gdy mnie mijają.
- Dziecko, na miłość boską, co się stało z twoimi włosami?Dlaczego one są tak rude?! I wyglądają, jakby piorun w nie strzelił! Bój się Boga, dziecko!
- A pani włosy, to co? Uciekły w popłochu? –odgryzam się.
- Jest pani bezczelna! – prawie zapowietrza się tamta.
- Nie może być – prycham, po czym zwracam się do Andrzejka. – Endrju, skarbie ty mój jedyny, którego Puszek pokochał, czemuś przytargał tu siostrę Shreka?
W tym momencie podbiega do nas Igła i każe nam podążać za nim. To znaczy im kazał. Mnie podniósł i zabrał ze sobą.
- Igła puszczaj! Co to ma być?! Ja mam swoje nogi, mogę pójść!
- Ale jeszcze się zgubisz – mruczy z miną szczeniaczka.
Wchodzimy do jamy któregoś z tych przeszczepów. W środku jest dziwnie dużo ludzi. A poza tym na dziwnym podwyższeniu stoi Kurek i Jarosz, którzy śpiewają. A śpiewająnie byle co.
- To jest ta siatkarska brać
lubi dużo jeść i spać

AA nie rozumie nas, gdy pijemy wódkę
Gardi chciałby z nami wraz, ale on nie umie
Oskar lubi z nami pić, potem mu wesoło
Łysy terrorysta też, wraz z doktorem Sową
Ines i Amina tu szaleć nam zaczęły
Na pijawkach się nie skończy, w kościach to czujemy

To jest ta siatkarska brać (...)

Tu jest Spała, to nasz dom, to nasz dom zastępczy
My spokoju tu nie znamy, nuda nas nie męczy
Puszek, Skarbuś tutaj nam wszystko umilają
Te cudowne dwa zwierzaki sobie tak hasają
Patrzę to na jednego, to na drugiego, jak się przekrzykują. Zdziwiona przyglądamsię, jak zbierają brawa, a po nich na scenę wchodzi Łukasz Żygadło i Michał Winiarski, a DJ Kłosu zmienia płytę. Z głośników poleciał podkład do „Zostawcie Tytanika”
- Wierzymy, że wygramy to
To żywioł nasz i pasja
My wygramy złoto.
Ja wierzę w nasz najlepszy team
A kibice są najlepsi
Zawsze doping dadzą nam.

Michałek Ruciak
Mierzy rękawki swe
Igła się potknął
Rozwalił kamerę.

Zostawcie nas w spokoju
Odwalcie od nas się
Nie chcemy dziś rozgłosu
Zawody gramy te!
Odejdźcie wszystkie hotki
Dziennikarze też
Na chuja nam są plotki
Wygramy dzisiaj mecz.
Gdy kończą, do mikrofonu dorywa się Łukasz.
- A teraz chciałbym nominować do śpiewania dwie osoby, dzięki którym nigdy tu nie jest nudno i bez których nie byłoby tego pomysłu. Ines, Malwinko zapraszamy.
Wchodząc na podwyższenie, usłyszałam przekleństwa Nowakowskiej. No, ale co miałyśmy poradzić. Gdybyśmy nie weszły same, to oni by nas wnieśli. Kilka chwil później poleciały tony piosenki, którą kojarzę, aczkolwiek nie wiem skąd, dlatego kiwnęłam Aminie, żeby to ona zaczęła.
- Ja uwielbiam ich, oni tu są i tańczą dla nas,
Bo dobrze to znam i lubię ich, choć głupota czasem powala na kolana.
Tutaj siatkarze patrzą często w oczy swe
I nie ukrywam, sprawia im przyjemność
Że są dziwni, to niejeden pewnie wie,
Ale każdy pójdzie z nimi w ciemno
Bo – o ja lubię i-ich ja lubię i-ich łoooo
- Ja uwielbiam ich, oni tu są i tańczą dla nas,
Bo dobrze to znam i lubię ich, choć głupota czasem powala na kolana
Ich ramiona to na pewno silne są
Z nimi czuję, jak smakuje piwo
Tata mówi, oni durni są
Ale nie chce, by coś się zmieniło
Bo- o on lubi i-ich on lubi i-ich łoo
Gdy skończyłyśmy, otrzymałyśmy wielkie brawa. No, chyba raz wszyscy są zadowoleni.


Scena 3
występują: Amina, Śpiewająca Dzicz
Właśnie porwało mnie 7-letnie dziecko i zaciągnęło tam, gdzie chciało. No i siedzę teraz obok niego, zastanawiając się co zrobić, żeby stąd zniknąć. Uciec się nie da, bo ten cholerny dzieciak przyczepił się do mojego ramienia jak rzep do psiego ogona.
A na scenie właśnie pojawił się najbardziej znany siatkarski duet „fejsbukowy”. Trzymali się za rączki jak dzieciaki w przedszkolu i głupkowato się szczerzyli, co u nich było rzeczą normalną.
- Pani Sroka zaraz zejdzie na zawał – mruknął mi do ucha Olek.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Przecież to nie ona była na scenie, tylko Wrona. To on miał prawo się stresować, nie ona. Zrozumiałam, co miał na myśli dopiero, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki ich hitu.
- Zostań tu ze mną na zawsze, na zawsze! Zostań, nie odchodź już więcej… Miłość od nowa się zacznie, się zacznie…
- Andrzeju! ANDRZEJU!!! Natychmiast zejdź z tej sceny! Andrzeju! Nie waż się nie posłuchać mamusi! ANDRZEJU!!!
Nie zdawałam sobie sprawy, że Olek znów mnie za sobą ciągnie, do momentu, aż znalazłam się obok chłopaków na scenie.
- Ooo sole Mio! Ty stara żmijoo!! – wydarł się młody, a ja o mało nie parsknęłam śmiechem. A że stałam obok Wrony, który patrzył na mnie z dzikim wyczekiwaniem w oczach, postanowiłam podręczyć ich moim absolutnym brakiem talentu i do nich dołączyć
- Andrzej jest pedałem… Właśnie się dowiedziałem… Kłosik jest gejowcem… Lubi przytulać owce… Oni się kochają… No i razem mieszkają…
Po usłyszeniu mojego hitu, pani Sroka zapowietrzyła się i trzymając się za serce, spadła z krzesła.
- Wronka, matka ci na zawał schodzi – odezwał się któryś z chłopaków.
- Ona dostaje zawału średnio 5 razy dziennie. Za chwile wstanie – powiedział, patrząc na nią ze złą miną – I pojedzie wreszcie do domu, mam nadzieję.
- Stara Wrona, Stara Wrona – zanucił Olek, a gdy starsza pani już miała wybuchnąć, zaśpiewał głośniej – Zakręcona, zakręcona.
Zacisnęłam zęby na języku, żeby nie parsknąć śmiechem i tym razem to ja pociągnęłam Oliwiera za sobą. Wybuchłam śmiechem dopiero na korytarzu.


Ojaaa Chyba trochę się tu zaniedbało...
Cóż, mamy nadzieję, że chociaż trochę się podobało :)
Pozdrowionka [T&T]

6 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że ludzie w autobusie patrzą na mnie jak się szczerze do telefonu, a ja zęby zaciskam żeby nie wybuchnąć śmiechem. Dojadę do domu to skomentuję po normalnemu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziu, kocham was za to co wyżej.
    Czytam to kolejny raz i nie mogę powstrzymać się od śmiechu, serio.
    Mój brat patrzy się na mnie jak debilkę, kiedy spadam z łóżka i zachodzę się od śmiechu.
    Jesteście wielkie i dziękuję za taką dawkę pozytywnej energii.
    Boziu, co ja pieprze. Jesteście zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  3. Teksty najlepsze :D Wena dopisywała, jak widać :D
    Pani Sroka umarłaby, gdyby na poważnie jej się coś działo ahaha skoro Andrzej gejowiec nie dobił mamusi to cóż :P
    Mały Winiar, kopia tatusia, kradnie papie dziewczynę ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialna piosenka, rozwaliłyście mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Japierdzielekurdeno zatrzymałam się przy Andrzeju Geju i za Chiny nie mogę iść dalej, bo zaczęłam zachodzić się od śmiechu. Nvm. Ja nie wiem jak wy wymyśliłyście te piosenki ale połowę z nich to powinni na luzie w radiu puszczać zamiast tego chłamu co leci.
    rozdział jak zawsze genialny i te możecie częściej dodawać :D Jesteście genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :) czekam na następny. :) Mam nadzieję, że dalej będzie równie śmiesznie jak do tej pory ;)

    OdpowiedzUsuń